Komentarze (0)
Udaję że nic nie czuję. Jeszcze 960 dni.
Udaję że nic nie czuję. Jeszcze 960 dni.
Wstałam godzinę temu i już jest mi ciężko. Boję się. Marek robi te urodziny z Marcinem. Boję się że mnie oszukają, że będą rozmawiać i Marek dojdzie do głupich wniosków, denerwuję się bo ciągle się boję a nie chcę żyć w ciągłym strachu. Poza tym myślę że w zeszle urodziny na imprezie która była huczna i bardzo późno się skończyła Marek dostał super prezent w postaci seksu. To tak cholernie boli. I to nawet nie sam seks ale towarzyszące temu uczucia. Marek nie umie tego oddzielać. Zakochał się, jak zawsze.
Nie za dużo tego do napisania, nie dam rady.
961 dni. Tyle postanowiłam wytrzymać zanim to zrobię. Jak tyle wytrzymam? Czy tyle wytrzymam? Nie mam pojęcia. Nie wiem jak to zrobię i czy dam radę. Wiem, że muszę spróbować dla Dawida, po to, żeby spokojnie zdał maturę, egzaminy, żeby dorósł i nauczył się radzić sobie beze mnie. Każdy dzień będzie walką, 961 dni to potwornie długo a ja jestem już u kresu wytrzymałości i nie mam już nadziei na lepsze życie.
Gdyby przez te 961 dni wydarzyło się coś, co sprawi że znowu będę miała po co żyć....
Dlatego postaram się codziennie coś tu napisać, żeby udokumentować ten czas, żeby mieć powód, żeby mieć odwagę codziennie wstawać, walczyć z tym co mnie spotkało. Będę pisać jak sobie radziłam i nie radziłam. Jak płakałam całe dnie i noce a potem wstawałam i szłam dalej. Jak nie udało mi się wstać i jak się przewracalam. Jak żyłam, wegetował, wyłam i żałowałam że żyję.
Bardzo chciałabym pisac tu też o dobrych rzeczach ale nie bardzo wierzę w to że jeszcze kiedyś mnie spotkają....a tak bardzo bym chciała....
Zobaczymy.
Trzymajcie kciuki za moje 961 dni.....